Strona:Poezje (Władysław Bełza).djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że nawet nie da jasnym polotem,
Ku niebu światłem zabłysnąć złotem —
Więc sypie iskry, skarży się sykiem!
Chce się podstępem wyrwać zdradzieckim!
Ale daremnie! — bo niewolnikiem
Nawet i płomień w obozie szwedzkim!