Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co ocalało śród burzliwej fali,
Skarb nasz jedyny, nieśliśmy wam — życie.
Francuzi! myśmy za was krew wylali,
A wyż nam tylko łzami odpłacicie?

Błędne sieroty krwią zbroczonej matki,
Myśmy do łona Francji się tulili,
Białego orła drogie nam ostatki
Przy waszym złotym orle zawiesili —
Zwodnym nadziejom długośmy ufali,
Bo nas nadzieją karmiono obficie:
Francuzi! myśmy za was krew wylali,
A wyż nam tylko łzami odpłacicie?

Gdy upadł rycerz, na którego czole
Kwitła tak długo korona wawrzynów,
A inni pnąc się przy fortuny kole,
Wprzęgli do zdrady nawet Francji synów;
Myśmy do końca wiernymi dotrwali
Temu, co wielkim był i w nieszczęść szczycie;
Francuzi! myśmy za was krew wylali,
A wyż nam tylko łzami odpłacicie?

Gdy w dniach Lipcowych daliście dla świata
Wielką naukę o ludów godności,
Za waszym wzorem ocknął się Sarmata,
Zerwał kajdany, zapragnął wolności:
«Przemoc nas zmogła, niech oręż ocali!»
Myśmy wyrzekli, na was licząc skrycie —
Francuzi! myśmy za was krew wylali,
A wyż nam tylko łzami odpłacicie?

Przyszłość niepewna! — choć w szablę i Boga
Kto szczerze ufa, nie łatwo upadnie —
Poznał wróg dziki jak wolność nam droga;
Ale któż tajnie przyszłości odgadnie? —