Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że byłem tej sceny świadkiem,
To mnie na bal nie zaprosi;
Et tu sais que, w karnawale
Bardzo piękne daje bale!

(Wychodzą obadwa.)
starzec (do tłumu).

Po widzeniu — gdym wyśmiany
Na zamkowym placu siedział,
Jakiś staruszek nieznany
Stanął przy mnie i powiedział:
«I jam niegdyś, dziwnym losem
«Nad wieżycą widział farną
«Tę dziewoję z chustą czarną
«Jak jęczała smutnym głosem.
«Moc to Boska czy szatańska —
«Nie wiem — lecz znak ten nie zwodził;
«Bo w ten sam dzień i godzinę
«Gdym bladą ujrzał dziewczynę,
«Leszczyński odpływał z Gdańska,
«A drugi Sas na tron wchodził[1].
«To widmo nieszczęścia wróży —
«Jawi się śród klęsk ojczyzny —
«Już widzieli je niektórzy
«W czasie buntów Kozaczyzny,
«W czasie wojen ze Szwedami
«I zatargów z Krzyżakami. —
«Tłum nie widział i nie wierzył,
«Chociaż w niego grom uderzył.»

(Po chwili milczenia.)

Odszedł starzec — ale później
Mówili mi ludzie różni,

  1. Nieudanie się powtórnej elekcji Leszczyńskiego po śmierci Augusta II., było wielkiem nieszczęściem dla Polski. — August III. zdemoralizował do reszty naród już upadający na duchu, i moskiewskie wojska przyuczył gospodarować po Polsce. — Jakim byłby królem Leszczyński, pokazał to, rządząc tak mądrze Lotaryngją. — Pod jego panowaniem, wpływ Francji byłby nas wciągnął w życie polityczne zachodniej Europy i uwolniłby zapewne Polskę od intryg moskiewskich.