Strona:Poeta Łukasza Opalińskiego.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęście ie dało, tak iako on prosił
By Panu ſzeptał y wrzkomo donosił
Coś sekretnego, á na to patrzaią
Y ztąd mniemanie łaſki Pańſkiey znaią.
Promotor pewny BOG, ktory kieruie
Serca Krolewſkie y one miarkuie.
Potym zaś ſłuſzna do urzędu godność
Y w każdey ſprawie doświadczona zdolność.
Lecz ia o Dworſkich tak ani śmiem gadać.
Także o Xięży, bowiem się ſpowiadać
Człek musi, y ztąd wielkiey się obawia
Pokuty, zwłaſzcza kiedy nie rad mawia
Nazbyt Pacierzy, ani siła pości
Słuſznie nic niechce piſać o Ichmości.
Aleć Satyra kąſze, ſzczypie, boli,
Ztąd też Poeta coś lepſzego woli
Piſać, y uczyć raczey niźli ganić,
Radę dać iako życie swe poprawić
Proſtą ku dobru drogę pokazuiąc
Zdrowy rozsądek y Cnoty ſmakuiąc.
Toć (mowi) pewna że człowiek ſtworzony
Y do pewnego końca urodzony,
Ma kres którego całe doſtąpienie
Niesie mu dobro y uſpokoienie.
Bo ieźli rzeczy co duſzy nie maią
Rozumney, w celach przyzwoitych trwaią
Jeźli ſtworzenie wſzelakie y zgoła
Zwierzęta, ptaſtwo, ryby, drzewa, zioła,
Każde z nich ma swe właſne przyrodzenie
W ktorym uznaie całe nasycenie.
Gdy rzeczy martwe, lub tylko żyiące
Maią dobro ſwey naturze ſłużące