Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/242

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    choroby czuwał nad nim p. Severn, młody, jak najświetniejsze nadzieje rokujący artysta, który, jak mi mówiono, prawie własne naraził życie i wszystkie swe poświęcił widoki, aby niezmordowanie czuwać nad umierającym przyjacielem.
    Gdybym był wiedział o okolicznościach tych przed ukończeniem poematu, byłbym może uległ był pokusie i do tej słabej daniny oklasku dołączył nagrodę trwalszą, tę mianowicie, jaką człowiek cnotliwy znajduje we wspomnieniu o pobudkach, które nim kierowały.
    P. Severn może się obejść bez nagrody z «materyi, z której sny powstają».
    Postępowanie jego złote rokuje mu powodzenie w przyszłej jego karyerze, niechaj niezgasły duch sławnego jego przyjaciela ożywia utwory jego ołówka i niechaj od zapomnienia zbawia jego nazwisko.

    Shelley.
    I.

    Po Adonaisie płaczę — on nie żyje!
    Po Adonaisie niechaj łzy wam płyną,
    Choć nie roztopią lodu, co już kryje
    Tę skroń w swych więzach!... Żałobna godzino!
    Z wieków wybrana, by z nami jedyną
    Z strat opłakiwać, tłuszczę sióstr swych ciemną
    Obudź i rzeknij im, gdy z smutku giną:
    Światłem i echem przetrwa, choć zmarł ze mną,
    Dopóki przyszłość będzie przeszłości wzajemną.



    II.

    Gdy syn twój kładł się, Uranio, w grobie,
    Kiedy od strzały, lecącej w omroczy,