Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więcej nie nazywał i żeby to polecił swojej familji i znajomym którzy mnie odwiedzają. Prosiłem go przytem, ażeby nie wyjawiał tajemnicy z ubiorem dopóty przynajmniej, aż będę musiał używać innego, i żeby rozkazał milczeć służącemu swemu który wie o tem.

Na to wszystko uzyskałem łaskawe przyzwolenie: i tak tajemnica o ubiorze zachawaną została aż odzież moja zupełnie się zepsuła, przez co przymuszony byłem zastępować ją różnemi sposobami, jak później obszerniej opiszę. Mój pan prosił mnie, ażebym się z wszelką gorliwością wydoskonalił w języku krajowym, bo to go daleko więcej zastanawia że umiem mówić z rozsądkiem, jak że jestem biały i niezarosły, i jest niezmiernie ciekawy dowiedzieć się o cudownych rzeczach które mu opowiedzieć przyrzekłem: jakoż wielką zadawał sobie pracę, aby mnie jak najprędzej w tem wydoskonalić. Brał mnie ze sobą do wszystkich towarzystw i przyjacioł, i uważał na to aby się obchodzono ze mną jak najgrzeczniej, przez co — jak swoim przyjaciołom powiedział — staję się zabawniejszym.

Codzień zadawał mi wiele pytań tyczących się mojej osoby, na które wedle możności odpowiadałem; przez to pojął niektóre ogólne wyobrażenia o rzeczach które mu później szczegółowo opowiadać miałem. Byłoby zbytecznem chcieć opisywać, jakim nareszcie sposobem potrafiłem mieć z nim dłuższą i ważniejszą rozmowę. Pierwsze o-