Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liby miał mówić ze swoim koniem, mówiłby z nim po niemiecku.

Mój pan był tak ciekawy słyszeć mnie mówiącego jego językiem, że wszystek czas wolny co tylko miał, obracał nieprzerwanie na nauczanie mnie. Był przekonany, że jestem Jahu; ale pojętność moja, grzeczność i czystość niezmiernie go zadziwiły: te przymioty były w cale przeciwne naturze tych zwierząt. W największej był wątpliwości względem mojej odzieży, i nie raz rozmyślał, czy ona jest też częścią mojego ciała, czy nie: nigdy bowiem nie rozebrałem się wprzódy aż familia się oddaliła, a za jej przybyciem zawsze już byłem ubrany. Mój pan był ciekawy dowiedzieć się zkąd przybywam, gdziem nabył tego pozoru rozsądku, co się we wszystkich moich przebija czynnościach: pragnął słyszeć moją historą z własnych ust moich, i spodziewał się że przy wielkich postępach które czynię w nauczaniu się wyrazów i sposobów mówienia, będę w krótce w stanie opowiedzieć mu to wszystko dosyć dokładnie. Celem ulżenia mojej pamięci, napisałem sobie wszystkie wyrazy których się nauczyłem, alfabetem angielskim z tłomaczeniem tychże. Z niezmierną trudnością potrafiłem wytłomaczyć mojemu panu to co czynię, gdyż mieszkańcy tego kraju nie mają najmniejszego wyobrażenia o książkach i literaturze.

Po upłynieniu dziesięciu tygodni byłem w stanie zrozumieć większą część jego pytań, a po trzech miesiącach mogłem mu dawać dosyć dokładne od-