na wsi, zniszczyć wszystkie plantacye, dla urządzenia ich podług najnowszej mody: że nawet będzie musiał dać swoim dzierżawcom podobne rozkazy. Jeżeli tego nie uczyni, będą go wszyscy uważać za człowieka dumnego, dziwnego, nieumiejętnego, fanatycznego i może przez to niełaskę Króla na siebie ściągnąć. Zadziwienie moje nad tem zmniejszy się, mówił dalej, skoro mi opowie rzeczy, o których u dworu dowiedzieć się nie mogłem; bo ludzie tam na górze mieszkający, są tak zatopieni w swoich spekulacyach, że nie myślą wcale co się tu na dole dzieje.
Treść jego opowiadania jest następująca. Przed pięćdziesięcią laty kilka osób udało się ztąd do Laputy, częścią dla załatwienia potrzebnych interesów, częścią też dla zabawy. Po pięciomiesięcznym pobycie na wyspie, powrócili do domu z powierzchowną znajomością matematyki, lecz przy tem z wielką lekkomyślnością. Ci, zaczęli ganić wszystko co tylko w kraju widzieli i postanowili wszystkie kunszta i umiejętności na nową wcale stopę urządzić. Otrzymali w tym celu patent królewski do założenia wielkiej akademji projekcistów, i ta nowość tak się w krótkim czasie rozszerzyła, że nie ma miasta w Królestwie, któreby nie miało takiej akademji.
W tych kollegiach wynajdują professorowie nowe metody dla rolnictwa i architektury; nowe instrumenta dla rzemiosł i manufaktur, za pomocą których, jeden człowiek potrafi tyle zrobić ile dziś dziesięciu; pałac ma być wystawiony w jednym