Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podniesienia skrzyni do góry, lecz wszyscy ludzie okrętowi nie byli w stanie wyżej nad 3 stópy ją podźwignąć. Widzieliśmy, mówił dalej, kij z chustką wystający z otworu i osądziliśmy, że wewnątrz musi być jaki nieszczęśliwy człowiek. Pytałem się go, czy w momencie jak mnie zobaczył, on lub jego ludzie nie widzieli w powietrzu ogromnej wielkości ptaków. Odpowiedział mi: że gdy ja spałem mówił o mnie z majtkami, i jeden z nich widział kilka ptaków ku północy ulatujących, lecz te nie były większe od zwyczajnych. Przyczyną błędu majtka, była zapewne nadzwyczajna odległość w której się ptaki znajdowały; lecz kapitan nie mógł naturalnie pojąć znaczenia mojego pytania. Pytałem się go potem, jak daleko podług jego mniemania jesteśmy od lądu. Odpowiedział, że podług najściślejszego wyrachowania, blizko o 100 mil: na co odpowiedziałem mu, że się niezawodnie o połowę myli, bo nie więcej jak dwie upłynęły godziny, kiedy po opuszczeniu lądu, wpadłem w morze. Kapitan zaczął znowu myśleć że jestem w obłąkaniu, i radził mi, ażebym się udał na spoczynek; lecz ja zapewniłem go: że przez jego przyjęcie i miłe towarzystwo zupełnie jestem wzmocniony, i że nigdy niebyłem jaśniejszego rozumu jak teraz.

Natenczas w poważnym bardzo tonie zapytał mnie, czy nie mam zgryzot sumienia, przez popełnienie jakiej wielkiej zbrodni, za co w tej skrzyni na morze zostałem puszczony, jak to w niektórych krajach zwykli karać wielkich zbrodniarzy, wyrzucając ich na uszkodzonym statku i bez żywności na