Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziewiczości, niewinności, cnoty i miłości z zepsuciem, zbrodnią i kajdanami, skojarzony w jeden obrazek, miał w sobie wiele dramatyczności.
Żal mi było biednej żony i jej córki. Niewiedziały o tem, że gdy w sposób tak rozczulający witały ojca rodziny, spoglądała na nie i uśmiechała się siedząc na podwodzie kochanka ich ojca, stara, kulawa, pełna pretensyi aresztantka.
Aresztant, o którym mówię, był dawniej kupcem w Czeboksarach i dosyć zamożnym obywatelem; nieporządne życie i awantury, jakich mógł liczny szereg wymienić, zmusiły miejską dumę (magistrat) do oddania go za karę do wojska. Kupiec poszedł z rekrutami w dalekie strony, a rodzina jego została w mieście. Przez wiele lat niewidzieli się z sobą, aż oto teraz, gdy go pędzą do kopalń syberyjskich, wyszły na jego spotkanie żona i córka i przywitały uczciwie po długiem niewidzeniu. Kupiec w wojskowej służbie nie podobał sobie; ciągła bieda żołnierza dokuczyła mu bardzo — postanowił więc poprawić swój los i do współki z innymi żołnierzami, robił fałszywe pieniądze papierowe, a gdy go jakiś chłop złapał na gorącym uczynku, dla ocalenia siebie i zachowania w tajemnicy występku, zabił chłopa. Zbrodnia wydała się, ekskupiec został ukarany pałkami i wysłany do rot aresztanckich w Sweaborgu, zkąd przeznaczonym został teraz do kopalni w Syberyi.
Z lasu otworzył się obszerny widok na szeroką dolinę Wołgi i na miasto Czeboksar, pod górą rozłożone. Trzynaście cerkwi, podnosi w niem liczne, pomalowane kopuły, migające w promieniach słońca; w koło nich tulą się drewniane domy miasta. Wołga szerokim pasem podchodzi pod same miasto, a na niej kołyszą się barki z rozpiętemi żaglami i dymi parowiec. Za Wołgą ciemnieją nieprzejrzane bory. Czeboksar odległy jest od Nieru cztery mile. Przeszliśmy kilka zabłoconych ulic obok poważnych cerkwi, z których jedna ma dzwonnicę zbudowaną w kształcie pochyłych wież; niewiem, czy pochyliły się w skutek starości i złej budowy, czy też budowniczy chciał naśladować pochyłość