Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sztadzie, «mówił» i leżałem w lazarecie obok starego żołnierza, którego już dawno powinni byli uwolnić ze służby, przesłużył bowiem 28 lat, więc trzy lata nad termin prawem naznaczony — a chociaż nigdy w służbie nie był strofowanym, nie uwalniali go przecież, czy to przez nienawiść czyją, czy też z powodu zwyczajnego nieporządku i opieszałości wojskowej władzy. Wówczas właśnie, gdy obok siebie leżeliśmy w lazarecie, przyjechał Mikołaj Pawłowicz do Kronsztadu i odwiedził lazaret. Stary i chory żołnierz podniósł się na swojem łóżku i prosił cara o uwolnienie ze służby; przytoczył ten szczegół, że już trzy lata nad termin przesłużył. Car kazał prośbę jego zapisać. Żołnierz wyzdrowiał, lecz cóż? z lazaretu wzięli go na odwach i oddali pod sąd.
«Oficerowie, ażeby nie odpowiadać za niesprawiedliwość, którą żołnierzowi wyrządzili, postanowili go zgubić, sprawę jego inaczej przedstawili i datę wstąpienia jego do służby sfałszowali. Sąd za samowolne wyłamywanie się ze służby skazał biednego starca na 2000 pałek i na 5 lat robót w aresztanckich rotach. Znam go, bo nieraz pracował z nami na wałach.
«A inne znowuż zdarzenie, było takie. W którymś pułku armii, nazwiska niepamiętam, pułkownik za małe przewinienie służbowe zdegradował podoficera na żołnierza i bez sądu kazał go przepędzić przez ulicę żołnierzy (skwoś strój). Ogromnie zbity, nieprawnie i niesłusznie pokrzywdzony, myślał, że gdyby sam car dowiedział się o tym wypadku, niezawodnie wymierzyłby mu sprawiedliwość a pułkownika ukarał. Lecz na nieszczęście inaczej skarżyć się nie mógł, tylko przez swego pułkownika, był więc pewny, że skarga jego zostanie bez skutku, pułkownik jej wyżej nie pośle, a mścić się na nim tym więcej będzie. Nie widząc żadnej drogi do sprawiedliwości cara, postanowił prosić o nią samego cara w czasie przeglądu. Stał we froncie. Car przejeżdżał przed szeregami i witał żołnierzy, nadjechał ku pokrzywdzonemu i zatrzymał się, bo ten coś przemówił do niego; wysłuchał cierpliwie skargi żołnierza i pojechał dalej, rozkazując zapisać imię i prośbę żołnierza. Na złe biedakowi