Myślę o obydwóch niewiastach, patrząc na wspaniałe mury zamkowe. Gdybym pozostał w kraju, zbierałbym szczegóły do żywotów kobiet, szczególniej naszych czasów, żywotów zacnych matek i Polek; pisałbym z szczególnem zamiłowaniem ich działania, noce bezsenne, ich łzy, westchnienia, prace ciche i przedstawiłbym publiczności jako najpiękniejszy wieniec zasługi i obowiązku.
Patrząc na zamek, wyobrażam jego izby i pokoje zapełnione wojennym ludem, ludem ruchawym, dziarskim, śmiałym, wesołym i towarzyskim, jakim była nasza szlachta; wyobrażam sobie przybywających tu hetmanów, kanclerzy, wojewodów z domu radziwiłłowskiego, którzy rozumieli i wypełniali obowiązki względem Polski, a zawstydziliby się, wyparli dzisiejszych potomków, którzy (choć nie wszyscy) zapomnieli już mówić po polsku i oblekli się w mundury jenerałów pruskich lub moskiewskich! Jakież to karły rodzą się z olbrzymów!
Zajrzyjcie do Kraszewskiego «Obrazów z życia i podróży», znajdziecie tam podanie, które lud przykuł do tych murów i do pamięci tutejszych panów; znajdziecie tam stronę, o której nie lubię mówić, stronę złego, tyraństwa, nadużyć, zbytku i pychy. Tak, jest to prawda, panowie nasi, duma narodu w dawnych wiekach, spodlili się w ostatnich czasach i znikczemnieli. W tych nieszczęśliwych czasach większa część tych panów byli to świetni, bogaci żebracy, ludzie goniący za prywatą, przed interesem swoim nie widzieli ojczyzny, głupi, niemiłosierni, byli hańbą i przekleństwem Polski; przez Targowicę podpisali na ojczyznę wyrok zguby a bezcześci i podłości na siebie. Radziwiłłowie, o których wyżej mówiłem, nie splamili się jednak Targowicą i należeli podówczas do małego wyjątku dobrych obywateli.
Dzisiaj synowie tych panów chodzą w orderach ciemiężących rządów, ubrani w znaki zasługi dla wroga a więc nagrodzeni jako zdrajcy ojczyzny; — dzisiaj chodzą oni w mundurach jenerałów moskiewskich, austryackich i pruskich, w mundurach urzędników do szczególnych poruczeń, radz-
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/77
Wygląd
Ta strona została przepisana.