Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiego, zwanego Morokiem. Oliwkowa twarz jego zwróciła się do mnie z uśmiechem szyderstwa, a usta wyrzuciły słowa: «Oto rzeczy — przepatrz pan czy wszystkie? a tu pieniądze, daj mi pan zakwitowanie z odbioru i za otrzymaną żywność ostatniego miesiąca
«Czy już wysyłacie mnie w drogę zapytałem niespokojnie, ciekawy, z pomięszaną radością i obawą.
«W drogę», odpowiedział sucho.
Rzeczy przejrzałem, podpisałem, kapitan ukłonił się ze zwykłym uśmiechem i poszedłem na dziedziniec z eskortującymi żandarmami. Przed wrotami więzienia stała dorożka; posadzili mnie w niej żandarmi i sami siedli obok; woźnica krzyknął na konie, pobiegły mijając żołnierzy, koszary, cerkiew, bomby w kupki poskładane i przez bramę nad mostem przekopowym wyjechały na plac otaczający cytadelę.[1]

Niebo było ranne, pogodne, spojrzałem na Warszawę, na plac porosły zieloniutką trawą i serce ścisnęło się strasznem wspomnieniem. Na prawo od drogi jadąc z cytadeli do Warszawy, w roku 1846 w marcu wzniesiono szubienicę, słupy jej groźnie w oblicze miasta patrzały. Warszawa była jak obozowiskiem, w nocy ognie biwaków pałały na wszystkich rynkach, placach, przy nich połyskiwały wyczyszczone armaty; na ulicy w wieczornej porze bezludno, czasem tylko jakaś istota z zapaloną świecą w latarce przemknęła szybkim krokiem, jakby trwogą gnana. Warszawa tak zwykle wesoła, wówczas posmutniała — teatr prawie pusty, balowej muzyki

  1. Cytadela warszawska była świadkiem bardziej tragicznych scen, niż bastylla paryzka albo więzienia weneckie. Jej historya jest historyą męczarni niewypowiedzianych. Od śmierci Karola Levitoux, który w r. 1841 spalił się w 21. numerze, nie było roku, w którymby jej historya nie wzbogaciła się faktem wielkiej boleści. Wspominamy niektóre: Pani Łempicka, aresztowana w sprawie Zawiszy, umarła w skutek śledzczych udręczeń w cytadeli; w tej sprawie były także uwięzione Karwosiecka i Skwarska. W skutek takichże udręczeń umarli w cytadeli: Piotr Petliński; Adolf Chrzanowski; Józef Opanowicz, kleryk; Handwerker, leśniczy z Szadkowskiego w r. 1846. W czasie mojego więzienia umarł sąsiadujący ze mną w numerze 9. Jan Nepomucen Fijałkowski w r. 1854, nauczyciel gimnazyum szczebrzeszyńskiego; Wiktor Wydrowski zmarł także w cytadeli w 1854, Jan Krzywicki, Józef Rakowski umarli 1846; Domaszewski i wielu innych.