Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
I.
«Postanowiłem mocno pilnować dróg moich, abym językiem nie wykroczył: obwaruj Panie usta moje i ogródź zewsząd wargi moje.»
Dawid.
«Aby kto mógł chwalebnie ganić czyje występki, trzeba aby tego wyciągał pożytek jaki, albo owego o kim się mówi, albo tych, z którymi rozmawiamy.»
Ś. Franciszek w Drodze do Żywota Pobożnego.

Spoczywałem na łóżku i powstrzymywałem myśl, która się rwała do ludzi, świata i życia, a była skazana na odosobnione krążenie, równające się bezczynności. Kraty w oknie, drzwi zamknięte, ściany nieme, z korytarza dochodzi cichy odgłos stąpania żandarmów — milczenie naokoło grobowe.
W tej ciszy myśl pracuje ustawicznie, wije ona i plącze nici pomysłów, farbuje się krwią serca, wyrywa się za kraty, bieży na pola i łęgi, do domów i chatek, między braci ukochanych i umiłowanych całą duszą!
Klucz we drzwiach zaskrzypnął, myśl jak bolącą arteryą ściągnąłem z rozkosznej podróży i spojrzałem na drzwi; — żandarm wszedł do numeru i rzekł: «zabieraj pan wszystkie swoje rzeczy» i stanął oczekując. Od to znaczy? pomyślałem, zwijając manatki; serce zabiło niespokojnie, bo przeczuwało wygnanie.
Wyszedłem na korytarz, zkąd pomiędzy dwoma bagnetami żołnierzy zostałem przez żandarmów zaprowadzony do kancelaryi dozorcy więzienia, kapitana żandarmeryi Żuczkow-