Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podczas mego pobytu Ramadan przypadł na wiosnę. Ostatniego wieczoru tego miesiąca umartwienia Persi wylegli na dachy domostw i wyczekiwali gorączkowo zjawienia się księżyca. Jego ukazanie bowiem zwiastuje Rok Nowy — No-ruz[1] (dosłownie nowy dzień), wraz z którym zaczyna się szereg uroczystości ciekawych i poetycznych w swych zewnętrznych przejawach, a pozostawiających w pamięci szereg obrazów świetnych i iskrzących, barbarzyńskich i wspaniałych. Główną z nich jest Salam — powinszowanie noworoczne, złożone przez lud królowi-królów w pierwszy dzień No-ruzu.

Europejczykom z kolonii dyplomatycznej lub pozostającym w służbie rządowej, chętnie udzielają zaproszeń na tę uroczystość. Rozumie się, że korzystamy z nich skwapliwie. Poprzez gęste tłumy, cisnące się w Majdoni-Topkhaneh (plac broni) i przyległych ulicach powóz przesuwa się z trudem. Jesteśmy wreszcie w ogrodzie pałacowym, zwanym Gulistanem[2], czyli krainą kwiatów. Rzeczywiście, jedna to z najbogatszych oaz roślinności Teheranu i jego okolic. Przejrzyste strumienie płyną po dnie z niebiesko-turkusowych majolik; takąż majoliką wyłożone są dna licznych basenów, w których srebrzy się woda, jak łza czysta. Szafir nieba odbija się

  1. No-ruz, choć oznajmia Nowy rok, nie jest przecie pierwszym miesiącem roku. Jest nim Moharrem; Ramadan jest 10-ym miesiącem, z nowym rokiem zaczyna się więc jedenasty miesiąc.
  2. Gul — kwiat.