Strona:Pod lipą.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co się stało z nieszczęsną Jańczewską, nie wiadomo.
To tylko wiemy, iż obraz tej dziewczyny, której obie ręce ucięto, rysuje się w mgle wspomnień bardzo często... i zda się, iż tym co chcą w uścisk zgody dłonie swe wyciągać ku Moskwie, Jańczewska pokazując swe ramiona powiada:
— Utną i wam tak. Za błagalny szept okaleczą i was tak strasznie... bo tam ostre żelazo na każdy ruch spada, bo tam tylko żyć mogą ci Polacy, którzy są „bez serc“, „bez ducha“, bez nadziei i — bez rąk!!...
Czy widzicie ją?