Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przywiedź nas do pokuty i upamiętania,
prowadź nas dłonią swoją i osłoń ramieniem,
niech się na drodze Twojej dusza nam nie słania,
lecz niechże idzie zawsze prosto, z Twem Imieniem

wypisanem na piersi... nie! — wystygmaconem,
ażeby nas wciąż ogniem żarło modlitewnym,
ażeby sercem ciągle targało, jak dzwonem, —
byśmy byli dla Ciebie jednym psalmem śpiewnym,

jedną łzą, co się z szczęścia leje bez ustanku, —
westchnieniem jednem długiem — póki życia starczy...
Aż Noc minie... i Chrystus przyjdzie o poranku
i odniesie nas Tobie na słonecznej tarczy. — —

Panu Michałowi Daszkiewiczowi-Czajkowskiemu
przypisuję.