Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

iż nawet wierzbowy kołek
w płocie liść puści na znak,
że wiosną — wszystkim radosno.

Kiedy wiosenny wiatr zdrowy,
jak podmuch dziecięcych ust,
wyciągnie wilgoć z dąbrowy,
w opłotkach przewietrzy chróst,
osuszy poszycie w strzesze
i z trawy rozliczny kwiat
ze spodu na wierzch wyczesze, —
pójdziemy oglądać świat.
Ścieżka już będzie niegrząska,
słońce opali nam skroń,
po ustach muśnie gałązka,
spowita w miodową woń
i — może słowik zakląska...

...Wokół mgły wstają różowe,
mrowiska dymią, jak piec.
Jeno spleść ręce pod głowę
i twarzą ku niebu lec
wśród trawy, mokrej od rosy,
wśród polnych i leśnych ziół,
by słuchać strunisto-głosej
orkiestry brzęczących pszczół
i nasłuchiwać, jak z dali
nadpływa słowiczy śpiew,
niby trel skrzypiec po fali