Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Panie! z otwartym duszy kielichem,
W unicestwieniu pogrążon cichem,
Nowemi ogniami płonę.
Niema już dla mnie czasu, przestrzeni,
Tylko się zorza wiecznie promieni:
Nie jestem — lecz w Tobie tonę,

Wznoszę się, lecę... Głębia bez końca,
A chociaż niema ziemskiego słońca,
Oczy znieść blasków nie w stanie:
To nie są gwiazdy, to nie są chmury,
Ale skrzydlate anielskie chóry,
Co wiodą w świateł otchłanie.

O! to krzyż wielki tę jasność miota,
A u stóp jego źródło żywota
Rozlewa wieczne strumienie;
Tłumy wybranych, miliony całe,
Niby błyszczące gołębie białe,
Piją zeń swoje zbawienie.