Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gmin się burzy, rwie się czeladź,
I przekupki, i studenci;
Wszyscy krzyczą: „Siec i strzelać!
Niechaj giną wniebowzięci!”

Wydostali gdzieś z przedpiekla
Pozytywnych dział bateryę,
W pękające bomby Haeckla
Uzbroili artyleryę;

Przypasali miecz Darwina,
Mściwi, groźni i zajadli,
I do gaju Apollina
Na drzemiących wieszczów wpadli.

Łatwo rzeszę zgnieść bezbronną,
Łatwo krwawe sprawić rzezie,
Gdy najeźdźcy walczą konno
Na pochodzeń hypotezie;

Induktywną swą metodą,
Ewolucyi chytrą sztuką,
Jednych rąbią, drugich bodą,
W prawo, w lewo, tną i tłuką —

Nikt nie ujdzie ich pogoni!
Próżno śpiewny chór się cofa:
Już nikogo nie zasłoni
Słodko brzmiącej pieśni strofa.