Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rość natchnień, jakiej potrzebował, by tworzyć. Poezya samoistna nie tuczy, a groza utonięcia w sadzawce dziennikarstwa dla każdego szczerego poety straszną być musi. Ów majątek wszakże szybko stopniał; w roku krachu wiedeńskiego lwią jego część pochłonęły koleje lombardzkie. Szczęściem, że zyskane już imię i wziętość utworów otworzyły źródło dochodu z książek, ze sztuk wystawianych w teatrze. Z tem wszystkiem położenie majątkowe poety długie lata nie było świetnem; dopiero pod koniec życia przyszła większa zasobność.
Cześć lata i jesień r. 1872 spędził El...y we Włoszech, w Rzymie, w Kampanii i pod Apeninami. Rzym pobudził go do udramatyzowania przygód „trybuna ludu“. Od r. 1873—5 wyjeżdżał poeta na wypoczynek lutni w Tatry. Tu ogarnął go nowy widnokrąg: zaprzyjaźnił się z naturą, znalazł w niej sprzymierzeńca i przyjaciela — i więcej niż to, bo matkę, i czcią też synowską ku niej zapłonął. Ta alma mater serc skołatanych na nim właśnie mocy swej dowiodła: wzbogacił się, szerzej rozpostarł, pogłębił talent; wykształcił się poetyzujący rozum; dzieła nabierać zaczęły przezroczystości kryształów. „Wstęp“, „Noc pod Wysoką“ są tu utworami znamiennemi.
W Tatrach, gdyby był chciał, mógł zbierać miłość jak szarotkę, nie potrzebując piąć się na dzikie turnie. Wiele panien i nie panien wzdychało do trzydziestokilkoletniego człowieka: wybrał pannę Zofią Kaczorowską, córkę wziętego lekarza poznańskiego. Ożenił się z nią na jesieni r. 1875; w rok niespełna już ją utracił. Żona, opuszczając go, zostawiła mu syna. Jest nim p. Włodzimierz Asnyk. Los zawistny zamącił poecie rozkosze ojcowstwa i w pierwszych