Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zbiera ciągle poszlaki nowe; urządza wreszcie istne śledztwo — gromadzi poszlaki, zestawia dowody; niepokoi, przeraża i męczy biedną swą matkę, którą przecież ubóstwia. W rozpaczy nad utraconą swą wiarą, nad swem uwielbieniem zawiedzionem, nie oszczędza matce pogardy, i zdradza bratu zrodzonemu w cudzołostwie tajemnicę, którą zdobył i którą powinien był ukryć. Postępowanie jego jest potworne i okrutne, ale logicznie wynika z jego charakteru. Słyszałem takie zdania: »Gdy już zawinił, sądząc własną matkę, powinien przynajmniej ją usprawiedliwić, wie on przecież, co wart jest stary Roland i jaki on bałwan«. — To prawda, gdyby jednak Piotr nie był przyzwyczajony pogardzać ojcem, nie stałby się sędzią swej matki. A zresztą jest młody i cierpi, a te dwie przyczyny tłómaczą jego bezlitosność. — Jakież jest rozwiązanie? — zapytacie pewnie. — Niema go wcale; taka sytuacya rozwiązania mieć nie może.
Prawda nakazuje stwierdzić, że Maupassant rozwinął ten niewdzięczny temat pewną ręką artysty, który doskonale włada swem two-