Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

częliśmy się zastanawiać: czem-że jest ludzkość, jeśli stosownie do klimatu ma różną postać, różną duszę i bogów. Dopóki z ziemi całej znaliśmy jedynie pola, które nas żywiły, ziemia wydawała się nam wielką; poznaliśmy jej miejsce w wszechświecie, i oto wiemy, że jest drobna. Dowiedzieliśmy się, że jest ona tylko grudką błota i to nas upokorzyło. Musieliśmy uwierzyć, że przejawy życia i inteligencyi są nieskończenie liczniejsze, niż przypuszczano dawniej: że istoty myślące istnieją zapewne na wszystkich planetach, na wszystkich światach. I pojęliśmy, że rozum nasz jest nędzny i marny. Życie samo w sobie nie jest ani długie, ani krótkie; ludzie prości, nierząc według przeciętnego trwania życia, słusznie mówią, że kto siwy umiera, przeżył dość długo. Myśmy postąpili inaczej. Chcieliśmy odgadnąć wiek niepamiętny ziemi i słońca, — i oto życie ludzkie zestawiamy z okresami geologicznymi i z wiekami kosmicznymi — więc wydaje się nam w tem zestawieniu śmiesznie krótkiem. Pogrążeni w oceanie czasu i przestrzeni, ujrzeliśmy, że jesteśmy niczem, i to nas strapiło. Duma nie pozwoliła nam się do tego przyznać,