Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

religijną gminu, z którą łączył nawet starodawne i grube przesądy: naprzykład pewne dni i daty uważał za fatalne. Ale nie przyznawał się do tego. »Zasiądę przy stole mówił — gdzie będzie trzynaście osób, ilekroć wam się podoba; załatwiam najdonioślejsze sprawy w piątek lub 13 dnia w miesiącu, jeżeli zachodzi tego potrzeba«. Zgoda! Pod tym względem nie ma on uprzedzeń. Za to jednak sam się przyznaje, że doznał zabobonnej trwogi, gdy go król obdarzył tytułem hrabiowskim. Pospolity to na Pomorzu przesąd, że rodziny, otrzymując tytuł, prędko wygasają. »Mógłbym wyliczyć dziesięć czy dwanaście takich rodów, mówił później Bismark; starałem się więc wszelkimi sposobami zaszczytu uniknąć, ale w końcu musiałem ustąpić. Lecz nie pozbyłem się niepokoju nawet teraz«.
Te słowa nie są żartem. Opowiadano także, że ukazywały mu się duchy w jakimś starym zamku Brandenburskim. W Boga zdaje się wierzyć szczerze i głęboko. Nawet z ust tego zuchwalca wiara chrześciańska wyrywała słowa pokory. Pisał przecież jawnie: »Należę