Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Regina. Dobrze, mój ojcze.
Makary. Spotkałem księdza Feliksa, któremu powiedziałem, że jeśli nie chciał wziąć od ciebie rozumu, to więcej nic nie dostanie nawet dla papieża.
Regina. Cóż konsul niemiecki?
Makary Bardzo grzeczny, obiecał przypiłować kły Towarzystwu, prosił tylko, ażebyśmy nie buntowali krajowców przeciwko niemcom, a prosił tak usilnie, jak gdyby lękał się o swych rodaków. Ma zresztą powód być dla nas grzecznym a o swoich niespokojnym. Mówiono mi, że murzyni, oburzeni na zamknięcie brzegów strażą celną, odgrażają się niemcom napaścią i chcą ich wygnać.
Regina. Podobno nietylko ich, ale wszystkich europejczyków.
Makary. Czy to byłoby dziwnem? Wszyscy dmuchali w ten komin, myśląc, że tylko innych osypią sadze a sami się uczernili. Przekłuli buntowi dziurki, a on sobie rozedrze czeluść. Znana historya!
Regina. Ale ten wylew może i nas unieść, zwłaszcza że już nam porwał...
Makary. Nie, my śród tych fal stać będziemy jak latarnia morska, bośmy tylko świecili i wskazywali drogę.
Regina. Nasz Aureli również był dobroczyńcą robotników, a jednakże go spalili.
Makary. Reginiu moja, przesunęłaś mi przed oczami ten święty cień ze straszną wróżbą. Zdaje mi się, że