Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nany? No, to czekajmy wyraźniejszych skutków jego roboty.
Hr. Scibor. Ja wiem, że on goni zwodną marę, że puszcza sztuczne ognie na sterty słomy, ale potrzebuję sumienie moje uspokoić dowodami.
Kreisler. Innemi słowy, pan hrabia żąda koniecznie, ażeby te sterty buchnęły płomieniem? Ja tak cierpliwym być nie mogę, bo nie wątpię, że ogień w słomę rzucony zapala się.
Służący (wchodzi). Telegram.
Kreisler. Daj (czyta). Krahn i Sp. godzą się na zniżenie cen papieru według proponowanej przeze mnie skali, jeśli wszystkie fabryki ją przyjmą. A więc czy pan hrabia obetnie cennik o 25 procent?
Hr. Scibor. Ksawery, jesteś moim siostrzeńcem i spadkobiercą, głosujesz za tem?
Ksawery. Tak.
Hr. Scibor. A ty, panie Justynie?
Justyn. Pan hrabia słyszał, że w spółce z ojcem mam tylko własne zdanie, które nie daje mi głosu.
Hr. Scibor. Chciałbym być pewnym, że tego ode mnie wymaga dobro powszechne, nie pańskie i nie moje własne.
Kreisler. Wszystko jedno, panie hrabio: interes jednostki rozumnej i rzetelnej jest tylko pojedynczym tonem harmonii ogólnej.
Hr. Scibor. Znam tę muzykę interesów (dzwonek telefonu).