Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

są jednacy, wszedzie stanowią materyał nieprzydatny do przedsięwzięć idealnych, a skłonny do niszczących i bezmyślnych wybuchów.
Wiszar. Jeżeli będą zadowoleni...
Morski. Nie będą nigdy. Za wiele pan od nich wymaga. Tylko człowiek ukształcony stawia kres swoim żądaniom; ciemny, nie mogąc zmierzyć ich słuszności, posuwa je tak daleko, aż spotka niepokonany upór. Jedynem prawem dla niego jest siła, jedynie sprawiedliwą taka zapłata, której ani prośbą, ani groźbą podnieść nie zdoła. Niemożliwość otrzymania więcej uczy go, że otrzymał dosyć.
Wiszar. Z tych słów niktby nie domyślił się, że pan jesteś bardzo dobrym.
Morski. Czy złym jest ten, kto nie pozwala małpie skakać po szklankach i golić się brzytwą? Podróżując po Afryce, przebywając wśród plemion dzikich, widziałeś pan przecie ludzi, którzy mają tyle podobieństwa z cywilzowanemi, ile liszka z motylem. Nie sądź pan, że nasi robotnicy zrzucili z siebie skórę dziczyzny. To mieszanina nizkich pożądań, samolubnej chciwości i głupiego mędrkowania, która zawiera mniej pierwiastków szlachetnych, niż najuboższy w złoto piasek ziaren metalu. Nieraz całą ich wartość moralną stanowi nieszczęście. Zapewne, gdy wilk przywiązany w sadzawce, gdzie mu krew wysysają pijawki, wyje, uczuwam dla niego litość, bo cierpi; ale to cierpienie jest jedynem jego przymiotem. Tak samo bywa nieraz