Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Anato. Jeżeli nawet tak jest, o czem wątpimy, wynika to z natury drzewa.
Arjos. Słowa twoje są drążone i wewnątrz puste, mistrzu. Niczego nie wyraziłeś, choć rzekłeś. Zajrzyjcie do ksiąg waszych, może one wam tę tajemnicę wytłomaczą.
Anato. One się nią wcale nie zajmują.
Arjos. To spalcie je w piecu biedaka, niech go przynajmniej ogrzeją. Wszystko, co powstało, istnieje z miłości i żyje nią, wszystko zatem dąży do swej przyczyny i źródła swej siły, którem jest bóg. Dlatego gałązki rosnące ku niebu są bujniejsze od nachylonych ku ziemi.
Anato. Co on bredzi?
Dorion. Twierdzisz, że wszystko powstaje z miłości.
Arjos. Tylko z niej.
Dorion. Jeżeli więc zrobię nóż, ażeby nim zarżnąć wroga, czy także uczynię to z miłości?
Arjos. Zrobisz nóż z miłości dla noża, a gdy zabijesz nim bliźniego, nic przez to nie powstanie, ale zniknie. Bo nienawiść jest bezpłodną. Wskaż mi coś, co ona zrodziła i co istnieje przez nią.
Po tem pytaniu nauczyciele naradzali się długo szeptem, wreszcie Certus przemówił:
Certus. Na wyspie Kasali panuje tyran, który kazał zbudować żelazny piec, ciągle rozpalony, dokąd wrzuca swoich nieposłusznych poddanych. Piec ten istnieje, a czyż jest dziełem miłości?