Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Arjos. Nie pytasz o nic nowego — już na to poprzednio odpowiedziałem. Ów tyran kocha swoją władzę, a dla utrzymania jej ukochał piec, który istnieje, bo powstał z miłości. Ale nie istnieją skazańcy, gdyż ich zgładziła nienawiść.
Anato. Czemuż jednak bóg karze, chociaż jest samą miłością?
Arjos. Bóg nie karze nikogo, jak nie karze ogień, który pali, lub woda, która topi. Wszystkie jestestwa krążą wiecznie koło swego stwórcy w promieniu dłuższym lub krótszym. Te, które od niego się oddalą, uczuwają natychmiast chłód sieroctwa swojego — i to jest dla nich karą; te zaś, które się zbliżą, uczuwają ciepło jego ojcowstwa — i to jest dla nich nagrodą. Zbliżają się zaś tylko przez miłość silną, a oddalają przez słabą. Im bardziej człowiek podobnym się staje do boga, tem jest szczęśliwszym. A podobniejszym do niego jest ten, który ukochał jednę mrówkę, niż ten, który znienawidził świat cały.
Anato. Nie warto słuchać tej paplaniny.
Bion. Jeszcze jedno pytanie. Przypuśćmy, że miłość uczy żyć, ale przecież nie uczy badać i poznawać. Wszakże wiedza nie wypłynęła z uczucia, ale z rozumu.
Arjos. Ślepy to orzeł, który tylko tłucze się o ściany skał niebotycznych i ani wzlecieć, ani szerokich widnokręgów z wysoka objąć wzrokiem nie może. Jak czysta dziewica, tak rzecz każda odsłania swoje tajem-