Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mem brudnych uciech. Anaksagoras, którego bym tu chętnie na świadka powołał, a który zasłaniał tę ochronę przed władzami, zdradził jej tajemnicę Tucydydesowi, Taż sama moralność panowała w mieszkaniu Aspazyi, które służyło za miejsce schadzek dla jej przyjaciół i przyjaciółek. Jedna z nich Diotima, już zmarła, dopuszczała się tak wyuzdanych bezeceństw, że nawet Fidyasz narzekał na nią przed Diofitesem. Jest w Atenach wielu mężczyzn, którzy szczycą się czasowem posiadaniem względów Aspazyi; nie badam, kto ma prawo do tej niezaszczytnej przechwałki, zauważę tylko, że mistrzyni musiała przewyższać swe uczennice.
Obywatele! Za czyny te prawo skazuje winnych na śmierć. Ciężka to kara i ostrożnie ją stosować należy. Ale czy podobna cofnąć się przed nią, gdy bogowie i ludzie jej wymagają? Czy podobna bezkarnością uzuchwalać zbrodniarzów istniejących i wywoływać nowych? Nie mylę się, przypuszczając, że w sumieniu waszem więcej zaważy dobro ojczyzny, niż jedna gładka, ale występna głowa. Wyrzekniecie: winna, bo wyrok ten, dawno już wydany w niebie, oczekuje tylko spełnienia na ziemi.
Archont. Przesłuchamy świadków. Sofokles obecny?
Sofokles. Jestem.
Archont. Bywałeś u Aspazyi?
Sofokles. Bardzo często, zwłaszcza na zebraniach naukowo-artystycznych.
Archont. O czem zwykle mówiono?