Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aspazya. Tu grozi największe! Błagam cię mężu drogi, którego nawet moje przeczucia nie zwiodły...
Wszyscy. Zostań Peryklesie!
Perykles. Nie możemy tu tworzyć rady, chodźmy zapytać narodu, komu i gdzie walczyć każe. (mężczyźni wychodzą).
Diotima. Aspazyo, odbiegła cię nadzieja?
Aspazya. Ze słońcem zachodzi dla nas szczęście dnia dzisiejszego, ale jutro słońce wstanie a z niem i nasze szczęście zaświeci.

(Zasłona spada).
AKT III.
(W domu Kaliasa).
SCENA I.
Elpinika, Egina i Kapros.

Elpinika (którą Egina kończy ubierać). To dziwne, Zdaje mi się, że włosy zbyt wysoko związane. (niewolnica poprawia). To dziwne. Podaj mi jeszcze bielidło. (wyciera twarz). Nie mogę pojąć: Polygnotos był przed naszym domem i nie wszedł?
Egina. Może obawiał się pana zastać...
Elpinika. A ty skąd wiesz, że on się pana obawia?
Egina. Pani kazała mi go wtedy tylko wpuszczać, kiedy...