Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Eurypides. Co najmniej krzywdę dziesięciu ludzi, bo za tylu piję wino.
Diotima. Dlaczego się ożeniłeś?
Eurypides. Dlatego, żeby żonę pomimo trzech synów wypędzić.
Aspazya. Istotnie?
Eurypides. Śliczną i cnotliwą Choirinę a moją małżonkę może od wczoraj każdy poślubić, kto chce mieć licznych przyjaciół domu. (do Diotimy). Jeśli zaś poznasz, obywatelko, jakąś niewinną dzieweczkę, której będę miał zaszczyt oko zapruszyć, to proś ją, ażeby mi pozwoliła choć krótko po pierwszej odpocząć.
Diotima. Ja pozwalam.
Teora i Filezya. Jak najdłużej.
Leja. Za mężczyzną, którego jedna kobieta opuściła, inne się nie spieszą. Pod tym względem istnieje między nami solidarność.
Eurypides. Nietylko pod tym. Jesteście podobne do siebie jak cytryny: jedna od drugiej ma grubszą lub cieńszą skórkę, ale wszystkie kwaśne i cierpkie. Natura, tworząc was, nie wysilała się na rozmaitość — zrobiła dwie formy: brzydką i piękną, które kolejno napełnia mięszaniną obłudy, złości i niskich pożądań. Czasem myli się i w formy te wkłada z doskonalszych pierwiastków przygotowany materyał męski — i wtedy powstaje Safo, Aspazya lub jakaś inna omyłka natury.
Diotima. Nazajutrz po wypędzeniu żony trudno być