Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tłustą żonę, która umie wybornie prząść, gotować, kłaść kabałę i zapewne na twardem łóżku leżeć. Pocieszałem ją, że wdowieje po raz drugi, więc z tym stanem oswoi się łatwo, ale ona wciąż wyrzucała z piersi jedno: Aspazya! Aspazya! Właśnie na jej prośbę przyszedłem tu dowiedzieć się, kiedy Perykles wróci.
Anaksagoras. Znasz tę Aspazyę?
Protagoras. Nieco. Perykles zamknął ją na krańcu miasta z głuchoniemą niewolnicą, ale słyszałem, że bardzo piękna, że sprzedawała się w Milecie, że ją Fidyasz do Aten przywiózł, w kilku posągach odtworzył i podczas uczty wspaniałomyślnie przyjacielowi darował.
Anaksagoras. Fałsz!
Protagoras. O, widzę, że szanowny mistrz, który udawał nieświadomego rzeczy, może mi dać dokładnie objaśnienia.
Anaksagoras. Mylisz się, nie dam żadnych, prostuję tylko, że Aspazya nie sprzedawała się w Milecie, nie przybyła tu z Fidyuszem, który jej nigdy nie widział, lecz ze starą matką, handlarką grzebieni, z którą dotąd mieszka. Ale któż te brednie tak gęsto rozsypuje, że ich tyle zgarnąłeś?
Protagoras. Najmocniejsza dmuchawka plotek, Elpinika, siostra Cymona, która jest wściekłą na Peryklesa za to, że przyczynił się do wygnania jej brata, a jak inni twierdzą, za to, że niczego od niej przyjąć