Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków i który nazywać się będzie Jej Walcem. Chodź i jako znawczyni oceń go.
Irena (z udanym uśmiechem). I tu go usłyszę, a za tę przyjemność potem ja was zabawię tą indyjską strzałką (pokazuje mały grocik), którą sama na próbę zatrułam.
Emilia. Porzuć te dzikie zabawki. (wychodzi z Henrykiem do pokoju Ireny).

SCENA XII.
Irena i Zenon.

Irena (po chwili milczenia, patrząc na Zenona, wybucha dzikim śmiechem). Ha, ha, ha i pan już w sidełkach piękności... Czarodziejka przemieniła orła w łabędzia... Przecież pan miałeś ją ukarać... Za cóż to Emilii, kochany mój obrońco, dziękowałeś? Czy za Jej Walca, którego mój narzeczony u mnie napisał i tylko z nią tańczyć będzie? (spokojniej). Przyznaj się pan, że mu miłosnego powodzenia zazdrościsz?
Zenon (kryjąc podrażnienie) Po stracie Henryka zostało pani dużo wesołości.
Irena (siląc się na śmiech). Ależ Niobe śmiałaby się widząc, jak poważny mentor, który setki mil przebiegł dla wyrwania zwodnej nimfie zakochanego Telemaka, ukradkiem czule całuje jej rączki. Uległeś panie Zenonie... No, nie martw się pan, przecież i kolos egipski, chociaż z głazu wykuty, tony wydawał, gdy promienie słońca na niego padły.