Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kraczą też te kruki jezuickie, orleańskie i bonapartystowskie, czasem bardzo jeszcze głośno, ale coraz mniej sztucznie. Niezgodnym samym ze sobą cel główny usuwa się coraz bardziej z oczu. Niedawno jeszcze zadanie ich było, bądź co bądź, dodatnie i pozytywne, bo pracowali dla monarchii, dziś stracili nadzieję, więc cel ich już tylko ujemny: szkodzenie Rzeczypospolitej. Jest to raczej zemsta, niż polityka. Przegrawszy wielką wojnę, rzucili się do podjazdowej. Nie uderzają już prawie w zasadę, lecz przyczepiają się do faktów pojedyńczych, do małych rzeczy, do pojedyńczych kroków, i przesadzając ich znaczenie, biją w bęben tem głośniejszy, że wewnątrz próżny.
Lada co staje się dla nich dobrym powodem. Weźmy pierwszy lepszy przykład, ot loteryę narodową. Fundusze, z niej zebrane, były użyte w części na zapłacenie robotnikom, przybyłym z prowincyi, kosztów drogi i pobytu w Paryżu, w czasie wystawy. Uważano za słuszne i pożyteczne, aby jak najwięcej ludzi, oddanych rękodzielnictwu, mogło przyjechać i własnemi oczyma przypatrzyć się ostatnim rezultatom pracy i przemysłu. Cel, jak widzimy, wcale nie piekielny. Druga część funduszu została przeznaczona na założenie muzeum sztuki ornamentacyjnej, trzecia na zakupienie losów, co było rzeczą również dogodną, nastręczało bowiem wystawcom możność sprzedania pew-