Ta strona została uwierzytelniona.
Jan Chęciński
(Wspomnienie pośmiertne).
Ze dwa tygodnie temu, a może i trochę dawniej, jak spotkałem się z Janem Chęcińskim.
Jakkolwiek poprzednio nie często się z nim widywałem, uderzyła mnie jednak na pierwszy rzut oka dziwna zmiana w jego twarzy. Chęciński zawsze szczupły był i mizerny, ale teraz wyglądał, jak gdyby po długiej chorobie dopiero co wstał z łóżka. Blady był tą bladością woskową, przezroczystą. Wyraz głębokiego smutku, cierpień i pognębienia malował się w jego wyrazistych rysach; oczy świecił mu gorączką, zdawał się zmęczony bardzo i przybity, ruchy zaś jego zdradzały niezwykły jakiś nastrój moralny.
Znając go dobrze, odgadłem, że na ciernistej ścieżce życia o nowe jakieś musiał się zranić kolce.
— Co panu jest i co u pana słychać? — spytałem.