Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   244   —

takich strażach, jakie mamy, pożar nigdy nie może przybrać zatrważających rozmiarów. „W Warszawie to nawet człowiek porządnego ognia nie zobaczy“, mówił pewien wieczny pesymista, który miał sposobność oglądać kilka pożarów prowincyonalnych. Straże tu doskonałe; strażacy, wybierani przeważnie z ludzi miejscowych, znają doskonale miasto, a przytem odwagą i zręcznością przechodzą podobno wszystkie inne straże w Królestwie i Cesarstwie. Pożar jest dla nich uroczystością; napadają na niego, rzekłbyś, z furyą; rąbią i łamią, leją, rzucają się w największy żar, i nim się obejrzysz, z ognia już ani śladu. Dzielny lud! Dla miasta naszego straż ogniowa jest duszą i okiem w głowie. Inna rzecz po prowincyach. Tam pożar najczęściej zmienia się w pożogę, która całe miasto pochłania. Większość miast prowincyonalnych nie ma jeszcze wcale straży ochotniczych. Częstokroć nie pochodzi to nawet z ich winy, ochotników bowiem nie brak, ale dla założenia straży potrzebne jest pozwolenie władzy, które częstokroć, choćby z powodu masy żądań przychodzi po pożarze nowym.


∗                              ∗

Ile to faz przechodziły sybaryckie lokomocye, istniejące gwoli potrzebie i wygodzie członków ludzkich? Począwszy od starożytnych