Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   228   —

gi Bydgoskiej i rozprawy nad wnioskiem, żądającym rozdziału. Ale pomimo całej świetnej wymowy zasadowych oponentów posiedzenie wydało wprost przeciwne rezultaty. Przyznano słuszność akcyonaryuszom drogi Wiedeńskiej; przyznano, że z połączenia drogi Wiedeńskiej z Bydgoską dla Bydgoskiej płyną tylko korzyści, i uchwalono, ażeby, o ile można, jaknajdłużej pozostać pod jednym zarządem. Oczywiście, negatywni mężowie nie byli zadowoleni z takich rezultatów. Gdyby tak sami weszli do zarządu, to co innego. Ale ponieważ zaślepiony ogół akcyonaryuszów wcale nie poczuwał się do obowiązku powierzenia im urzędów, poczęli zatem dalej snuć dawną przędzę i po dawnemu powtarzać bajkę o wyzyskiwaniu. Bajka ta nie znajdowała już wprawdzie wiary między akcyonaryuszami drogi Bydgoskiej, ale obudziła i wyczerpywała cierpliwość Wiedeńskich. Skończyło się, że ci ostatni sami zażądali rozdziału i zażądali tak stanowczo, że Bydgoscy zgodzić się nań musieli. Negatywni mężowie postawili więc na swojem. Czy mimo tego wejdą do składu nowego zarządu, to pytanie, na które dopiero przyszłość odpowie. Napewno tylko przewidywać można to, że, jeżeli nie wejdą, wówczas, zasiadłszy po lewicy zgromadzenia, obejmą na nowo ster opozycyi i takowy piastować będą aż do skutku… Aż do skutku?… ale aż do jakiego skutku? Ha! może aż do chwili, w któ-