Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   220   —

brnęli dalej swą drogą, to też napomnienia zmieniły się wkrótce w oburzenie, a dotychczasowa przychylność w niechęć i pogardę.
Czy wobec gniewnej prasy, która odmówi im niezawodnie nadal swej pomocy, i wobec niechętnej dyrekcyi teatrów warszawskich, przedsiębiorcy owi zdołają się utrzymać, potrafią wyjednać pozwolenie na przedstawienia ogródkowe w roku przyszłym, trudno dziś wiedzieć. Pozwolenie dotychczas dawano im w skutek gorącego poparcia, jakie znajdowali wszędzie, dziś nie znajdą go nigdzie, zatem wątpimy.
Na tem zakończyłbym sprawy bieżące, gdyby nie jedna jeszcze sprawa, również do rzędu publicznych zabaw należąca, a również niesmaczna i prędzej szkodliwa, niż pożyteczna. Mówię o blizkiej loteryi, mającej odbyć się w tym miesiącu. Nazwałem zabawę tę więcej szkodliwą, niż pożyteczną, bo, jako uroczystość ludowa, zaszczepia zamiłowanie do gry i hazardu. Prostacy śpieszą na nią, nie żeby złotówką swą przyjść w pomoc biednym, ale żeby coś wygrać, i zapędzają się niejednokrotnie w kupowanie biletów nad możność. Zresztą zły wpływ wszelkich loteryi nad lud jest rzeczą tak pewną i tak znaną, że nie potrzebuję się nad tem rozszerzać. Co do loteryi fantowych, mają one wprawdzie na swoją obronę cel, ale co prawda, to z celem tym rozmijają się coraz bardziej. Coraz mniej osób na nie uczęszcza,