Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   213   —

le nie przyszło do skutku. I czy wiecie, z jakich powodów? Oto z powodu niezebrania się dostatecznej liczby członków. Nie przyszli — i skończyło się. Może niektórzy czyścili sobie w tym właśnie czasie paznokcie, inni pili czarną kawę, inni rozmyślali, czy król Zygmunt ma dwa łokcie, czy więcej? jeszcze inni, co zrobiliby z Bośnią i Hercegowiną, gdyby byli na miejscu Abdul-Azisa; największa zaś część prawdopodobnie nic nie robiła i nic nie myślała, prócz tego jednego, że stołki w resursie obywatelskiej, w której miało się odbyć posiedzenie, są twarde i ze względu na rozmaite dolegliwości siedzieć na nich niewygodnie, zatem że lepiej nie pójść wcale i zdać wszystko na wolę losów. A Merkury? Niech go tam… Taka sama z nim historya, jak z lasem: „nie będzie nas, będzie las“. Ale tymczasem wypadło; każdy sądził, że drudzy pójdą, i… nikt nie przyszedł.
Wszystko więc pozostało po dawnemu. Wszystko tak, jak było, tylko się ku starości trochę pochyliło. Pochyliło się nawet do tego stopnia, że bardzo prawdopodobnie się wywróci. Jest to nowy przyczynek do historyi ekonomicznego rozbudzenia się w ostatnich latach. Istotnie, ogół rozbudził się, bąknął coś nawpół sennie, i czemprędzej ułożył głowę napowrót do poduszki.
Drugim takim przyczynkiem jest sprawa Muzeum przemysłowego. Przed kilku laty Ju-