Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   197   —

mocnika przy młodszym asesorze albo wreszcie guwernerem przy dzieciach jakiego radcy, niż raz w życiu być wywołanym przez zachwyconą publiczność, a sto razy w życiu nie mieć na obiad i zestarzeć się, ba, nawet zdziecinnieć ze starości, nie doczekawszy się przedstawienia swej sztuki?
Owa więc Febris aurea leżała sobie spokojnie na półkach biblioteki teatralnej. Pokrywał ją kurz, żyły w niej całe pokolenia molów, rosły, żeniły się, zostawiały potomstwo i marły. Nieboszczyk reżyser Chęciński miał wiele dobrych chęci, ale więcej jeszcze trudności, kłopotów, krzyżów, umartwień i zajęć, nie bardzo więc i mógł ją przedstawić; dzisiejszy reżyser zbyt był zajęty białymi, a nawet najbielszymi w świecie wierszami i wieńcem sławy, który tak nagle a niespodziewanie spadł mu na głowę, że sam nie wiedział, co z nim robić i jak go nosić, czy prosto, czy nabakier. Febris więc leżała spokojnie, i dotąd niezawodnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie reżyserya teatru ogrodowego w Eldorado, która sztukę wynalazła, otrzepała z kurzu, wyrugowała z niej starożytne rody i przedstawiła na scenie.
Po tym dopiero fakcie przypomniała sobie o niej i reżyserya teatrów warszawskich. Przypomniała sobie i ma ją przedstawić niedługo. Co znaczy „niedługo“ w ustach reżyseryi, która czas widocznie nie na lata pojedyńcze, ale