Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nak przyszły i na Warszawę takie czasy sceptyczne, że wierzyć równie mało ma ochoty, jak płacić. Czy cudowna Rolina źle na tem nie wyjdzie? — zobaczymy.
Drugą z kolei rozrywką, jaka czeka tej zimy Warszawiaków, jest ślizgawka, którą już poczęto urządzać na Saskim placu. Zeszłego roku były już podobne urządzenia, ale na nieszczęście, ponieważ zimie i ślizgawce brakło bagatelki, bo tylko lodu, nikt się więc nie ślizgał, z wyjątkiem przedsiębiorców, którym i bez lodu tak się fatalnie poślizgnęła noga, że podobno do tej pory od tego szwanku nie mogą przyjść do siebie.
Kto obecnie podniósł tę myśl na nowo, powiedzieć jeszcze nie umiemy, ostrzegamy go jednak, że powodem upadku zeszłorocznego przedsiębiorstwa były i zbyt wygórowane ceny za wejście.
Ceny te powinny być tem umiarkowańsze, że przedsiębiorca musi wytrzymać konkurencyę z nielada przeciwnikami, bo z Wisłą, i z sadzawkami w parku Łazienkowskim. Te ostatnie będą szczególnie niebezpiecznym przeciwnikiem; sanna bowiem w pogodne dnie dostarcza sposobności do spaceru, urok zaś miejsca nadaje odbywającej się tam zabawie pewien charakter wykwintny i wielkomiejski.
Wszystko to jednak zależy od tego, czy zima będzie dość sucha i mroźna, niechże nas