Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Plebańskiego wiele najzupełniej autentycznych, bo na dokumentach i zapiskach współczesnych opartych szczegółów tego rodzaju; i dziwić się raczej przychodzi szczęśliwemu wypadkowi czy szczęśliwej intuicyi poetycznej w skreśleniu tego charakteru. Historya uczy nas, że było w tym monarsze i wiele stron dodatnich. Mógł on, składając koronę, z całą słusznością powiedzieć: „Pierwszy bywałem w potrzebie, ostatni w odwrocie“ — niemniej jednak domowa strona jego życia, a raczej obyczaje nie były zbyt czyste i moralne.
Teatr, odczyty, koncerta cieszą się jeszcze, jak gdyby w zimowym sezonie, zupełnem powodzeniem. Chór felietonistów, niby chór słowików, powitał wiosnę, a tymczasem zima wytrząsa na nas resztki zapasów dżdżystych i śniegowych. Mimo to, nie zrażone niczem ciągnie do nas rozmaite ptactwo zagraniczne — a nawet takie, które przy najpiękniejszych przeszłych wiosnach nie zaglądało w nasze strony dotychczas. Chcemy tu mówić o cudownym dwugłowym słowiku, który w przelocie, a raczej w przejeździe do Wiednia, spoczął na chwilę w cyrku Salamońskiego, aby obdarzyć nas czarownym dźwiękiem swego głosu. Szczególny ten ptaszek tem się jednak różni od naszych z zielonej dąbrowy i czarnego boru słowików, że żywi się nie mrówczemi jajami i muchotrzewiem, ale najchętniej papierkami bankowymi. Z tem