Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podobne też chyba wybryki mogły u kogoś, występującego w Kuryerze Warszawskim, wyrodzić szczególniejszą w swoim rodzaju myśl: założenia towarzystwa literackiego. Żyjemy widocznie w czasach stowarzyszeń i spółek; dotąd jednak miały one na celu solidarność interesów — od dziś mają solidaryzować głowy. „Każdego z czytelników, zajmujących się literaturą pism peryodycznych (mówi autor), uderzyć musi dziwna niejednolitość krytyk, w tych pismach zamieszczanych“. Otóż to jest źle; recenzenci są płytcy — to jeszcze gorzej; ale cóż na to poradzić? Utworzyć towarzystwo literackie, odpowiada autor. Wielka myśl! Jak się zbierze dwudziestu płytkich literatów, to utworzone stąd towarzystwo będzie głębokie; znikną idealiści, pozytywiści, realiści, a utworzy się słodki melanż wszelkiego rodzaju zasad i przekonań — rodzaj mikstury, mdłej może trochę, ale działającej wybornie na wszelkie różnice zdań.
Wówczas to przyjdą czasy zgody i wzajemnej adoracyi. Kuryer Codzienny zakocha się w Niwie; Przegląd Tygodniowy będzie robił słodkie oczy do Kroniki Rodzinnej, a ten, kto pierwszy podał projekt towarzystwa, będzie jego prezesem, i poglądając na zakochane pary, będzie błogosławił je i potomstwo ich, aż do wnuków i prawnuków.
Wprawdzie mówią, że różnostronność za-