Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się o niepożytej przyjaźni; jedzono, pito przez parę dni, od poranku do wieczora, stłuczono kilka talerzy i kieliszków, i jak mówi królo-dworski rękopism:
……Minął dzień,
I minął wtóry dzień,
a już w dniu trzecim, po tylu trudach i olbrzymich wysileniach, wedle silnego wyznania Słowackiego:
……Napełnia ohydą
Ten stół splamiony, resztki chleba, wołu…
I milczenie zaległo te miejsca, w których gwarzyły z sobą niedawno strojne świątecznie baby; tylko kości po szynkach, przysłonięte, niby całunem, czarną, niedojedzoną skórą, świecą przykrą nagością; tylko zapomniana i pozbawiona jajka główka prosięcia wyszczerza białe zęby, zda się, z uśmiechem ironicznym, jakgdyby chciała mówić: „sic transit gloria mundi“.
Przyjemne są prace dokonane, mówi łacińskie przysłowie; czyż i nasze gospodynie wykrzykną: „przyjemne są prace zjedzone?“ Takby może było, gdyby nie to, że z ostatnim kąskiem zjedzonym usuwa im się cel, dla którego żyły przez cały Wielki tydzień. Nie dziwmy się więc, jeżeli spoglądają wtedy z osłupieniem w przyszłość. Wszystko zniknęło! a pozostała chyba tylko lekka niedyspozycya którego z członków rodziny, a stąd zmartwie-