Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śni, sądząc, że w jej słowach dopatrzymy się uderzeń serca autora, nietylko dla religii i nieba. Dziś wydaje nam się rzeczą niepodobną, iżby młodemu poecie choć czasem nie przesunęła się przez oczy i serce jaka czarowna postać dziewicza, żeby choć czasem nie wyrwały mu się z ust słowa opiewające najpiękniejsze z uczuć, uczucie miłości. Jednak w całych naszych dziejach, tak i w pisarzach przeszłości, brak prawie zupełny elementów erotycznych. Na Zachodzie brzmią pieśni trubadurów i truwerów; nocą, gdy księżyc oświeci mury zamkowe, w niezmąconej ciszy pieśń minesingera, tajemnicza i smutna, cicha a namiętna, razem ze szmerem liści, z wonią kwiatów — unosi się ku otwartym oknom komnat dziewiczych. Na kanałach weneckich sunie gondola; pod pałacami dożów słychać dźwięki barkaroli i szmer westchnień i pocałunków — zda się samo powietrze oddycha miłością, rozkoszą, pieszczotą. U nas, gdy na chwilę zcichnie wrzawa, lub ustaną pożogi wojen, razem z jękiem dzwonów wawelskich, unosi się ku niebu to poważny chorał, to samotna pieśń religijna, rodzinna — byle nie erotyczna. Z tego zapewne wynika, że pomimo całej dramatyczności naszych dziejów, jednostkom brak dramatyczności. Zasadą każdego dramatu jest namiętność, im więcej ona jest ludzką, rzekłbym indywidualną, tem więcej nadaje się do dramatu, bo tem więcej przeciwstawia jednostkę