Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Reszty nie czytałem, bom wiedział na pamięć, co zawierają.
— A to tu tylko sam podziw dla ciebie, szczęśliwy Dyziu! — mówię, nie mogąc ukryć dobrego humoru.
— Ach, mój drogi! — odparł z niezachwianą zimną krwią Dyzio — jakim ja szczęśliwy, że już nie wolno przysyłać listów niefrankowanych. Teraz przynajmniej dziwią się na własny koszt — dawniej ja musiałem całe zdziwienie opłacać.
Owóż, gdyby sposób egzekwowania należnoności, wynaleziony przez nieboraka wójta, znalazł ogólne zastosowanie, sądzę, że cały kraj rozdzieliłby się wkrótce na dwa obozy: dziwiących się i będących przedmiotem podziwu. Co do mnie, zapewniam moich czytelników, że podziwianoby mnie daleko więcej, niż moje felietony. Bodaj to pomysłowość!
Pomysły takie, będące dowodem naiwności, teraz już są rzadkie, bo raz, że lud przywykł już trochę do urządzeń gminnych, a powtóre, na wójtów bywają dziś już wybierane osoby z większem stosunkowo wykształceniem. Ale z początku, kiedy reforma dopiero co była wprowadzona, więksi posiadacze ziemscy stali całkowicie poza obrębem gminy, a nawet średnio wykształconych było między włościaństwem bardzo mało, podobne rzeczy trafiały się daleko