Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

winie się ta roślina i wzrośnie, zależy to zapewne od urodzajności gruntu, na którym została posadzoną. To tylko jest faktem, że takie kółko, lub jakakolwiek inna figura geometryczna czytelnicza, koniecznie w okolicach Terespolskiego banhofu jest potrzebna, dowiedzieliśmy się bowiem, że Nowa Praga, wskutek nader szczególnego położenia geograficznego, całkowicie jest od ogólno-warszawskiej cywilizacyi odcięta. Wystawcie sobie, czytelnicy, że niema tam ani księgarni, ani czytelni, ani kantoru do, któregoby można pisma peryodyczne przesyłać. Pocztą oczywiście także nie można, bo za blizko; a wiadomo jest, że poczta potrzebuje pewnego rozpędu: słowem, niema sposobu. Owóż trudność o książki, trudność o gazety i o każde drukowane słowo. Mieszkańcy, z wyjątkiem urzędników, widocznie nie czują potrzeby pisania ani czytania, kiedy się dotychczas nawet o kantor w pierwszym lepszym sklepie nie postarali. Prawdopodobnie wyrobili oni sobie pewien nowo-praski pogląd na świat i pewien nowo-praski rozum, który na dni powszednie wystarcza, a na dni świąteczne zgoła nie jest potrzebny, albowiem, jak wiadomo, są to dni odpoczynku. Urzędnicy jednak innego są zdania, i wskutek tego pozwolili zakiełkować myśli stworzenia czytelni, która jak raz zakiełkowała, tak już i kiełkuje sobie w najlepsze.