Przejdź do zawartości

Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chwilami przerywał robotę, odstępował parę kroków, przypatrywał się z zadowoleniem kołom, a potem śpiewał znowu:

Kiedy orzech czerwienieje, czerwienieje!...

— Dżon! — zawołał po angielsku tutejszokrajowy lord.
Ale Jan dwa dni dopiero był w służbie, nie zrozumiał, że to do niego — chlusnął jakby nigdy nic wodą na koła i śpiewał:

Kiedy orzech czerwienieje, czerwienieje!...

— Jan, do milionset d...
— Słucham jaśnie pana.
— Co to jest? — spytał lord, wyciągając rękę w kierunku nosa Jana.
Jan spojrzał na siebie, na pana i nie wiedział o co chodzi.
— Co to za obrzydliwe wąsy! — mówił dalej lord Goddam. — Zgolić mi to natychmiast! Rozumiesz? Zgolisz, albo ze służby!
Janowi markotno się jakoś zrobiło na duszy. Bo żeby on to przynajmniej zrozumiał, dlaczego mu kazali golić wąsy? No! — ale on obyczajów angielskich nie znał. On sobie myślał, że toć to wstyd, by zasie taki chłop rosły miał gołe jak pięść lice i rozumował sobie po mazowiecku że «przez obrazy Boskiej» wąsisków