Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najgorsze bruki, najrzadsze i najciemniejsze latarnie? Któż zgadnie, dlaczego może w żadnem mieście Europy o kanalizacyi i asenizacyi nie gadano tak dużo, a nie zrobiono tak mało? Są to właściwości, które, Boże odpuść — wszystkim ludziom szkodliwe, pomagają wszystkim felietonistom, dostarczając im obfitego materyału, jak oto mnie w tej chwili, do żartów i szyderstw. Omnibusy nie chodziły, bo nie chodziły — co tu takie rzeczy badać?... może droga była zła, a może Zarząd był zły na publiczność — kto to może wiedzieć? Zarząd wie, ale nie powie.
A tymczasem nigdy wszelakiego rodzaju wehikuły nie były potrzebniejsze, niż w tej porze błot i spodziewanych odwilży, a późnych powrotów z rautów, których pełno wszędzie w całej Warszawie. Ale już i rauty ze swojemi stojącemi herbatkami, razem ze swemi kanapkami i tartynkami, i z równie posilnemi jak kanapki i tartynki rozmowami skończą się niezadługo. Powszechna wieść niesie, że tego roku «towarzystwo» nudzi się. Rauty trwają za długo; przychodzisz o dziesiątej, a wychodzisz o pierwszej, siedzisz więc trzy godziny — choćbyś tedy był mądry, jak pięćdziesięciotomowe wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego, w końcu wypowiesz wszystko, co masz do wypowiedzenia, i wzorem tegoż wydawnictwa, nie wiesz, co masz gadać. Tak! tak! czas, aby się i rauty już skończyły.